poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział I

Rozdział I
Gdy weszłam już do szkoły to rozglądałam się uważnie.
Podłogę okrywały kremowe płytki, a ściany biała farba.
Chwilę potem weszłam do sekretariatu.
-Dzień dobry, to ja nowa uczennica Rose Douson.
-O witaj Rose, proszę o to twój plan zajęć na ten semestr.
-Dziękuję, dowidzenia.
-Dowidzenia i miłej nauki w naszej szkole,
Sekretarka wydawała się być miła, oby tak samo było z uczniami i nauczycielami.
Przejrzałam się z uwagą nowemu planowi zajęć, miałam dzisiaj tylko sześć lekcji.
Chwilę potem poszłam na pierwsze piętro, bo była tam sala w której miałam mieć pierwszą lekcję.
Po chwili stałam pod drzwiami klasy tak jak pozostali uczniowie z którymi miałam być razem w klasie.
Chwilę potem przyszła kobieta z czarnymi włosami.
Była szczupła i wysoka, na oko miała trzydzieści lat.
To ma być nasza pani od matematyki.
Weszliśmy do klasy, wszyscy siedli do ławek.
Ja usiadłam w trzeciej ławce razem z brązowowłosą dziewczyną.
-Hej jestem Gwen Thorton, a Ty?
-Cześć ja nazywam się Rose, Rose Douson.
-Skąd jesteś? Zapytała Gwen
-Ja przeprowadziłam się dopiero do Londynu, przedtem  mieszkałam w Niemczech.
-O widzę, że nie tylko ja nie jestem rodowitą Brytyjką.
-Hehe, a skąd się przeprowadziłaś?
-Z Polski.
Nawet polubiłam Gwen.
Była sympatyczna i tak jak ja nowa w Londynie, jak i w tej szkole.
Na matematyce mieliśmy ułamki, eh powtórzenie z podstawówki, chyba, że Brytyjczycy ułamków uczą się dopiero w gimnazjum.
Po dziesięciu minutach zadzwonił dzwonek na przerwę, i wszyscy wyszli na korytarz.
Następną lekcją miał być Język Angielski.
Na przerwie razem z Gwen zwiedzałyśmy szkołę.
Podczas zwiedzania rozmawiałyśmy i poznawałyśmy się wzajemnie, mogłybyśmy tak długo gdyby nie to, że przerwa trwała tylko dziesięć minut.
Gdy zadzwonił dzwonek to ja i Gwen byłyśmy już przed klasą i czekałyśmy razem z dwudziestoma ośmioma pozostałymi osobami z naszej klasy na nauczyciela.
Tym razem był to mężczyzna, z wąsem i brązowymi włosami, jego ubiór był schludny i elegancki.
Weszłam do klasy i tak jak na matematyce usiadłam razem z moją nowo poznaną koleżanką Gwen w trzeciej ławce.
W połowie lekcji zauważyłam, ze jakiś brunet patrzy na mnie i Gwen.
Popatrzyłam na niego, a on uśmiechną się do mnie, odwzajemniłam uśmiech, sama nie wiem dlaczego, po chwili odwróciłam się w stronkę tablicy i zaczęłam przepisywać notatkę do zeszytu.
Angielski mi minął w błyskawicznym tępie.
Następna lekcja to biologia, a po niej długo wyczekiwana długa przerwa na której razem z Gwen poszłyśmy do stołówki na lunch.
Z tego pośpiechu zupełnie zapomniałam zabrać z domu drugiego śniadania, ale jak na zbawienie w torebce miałam pieniądze i kupiłam kilka kanapek z szynką, które były nawet dobre.
Pozostałe lekcje nam odwołano, bo nauczycielom coś wypadło.
Jak jak i większość uczniów z tego powodu byłam zadowolona i uśmiechnięta.
Po chwili wyszłam na dwór i zadzwoniłam po moją mamę.

Dziękuję za 12 miłych komentarzy pod prologiem.
Mam nadzieję, że i tu będzie równie wiele, a nawet więcej.
Drugi rozdział dodam jak będzie tutaj 10 komentarzy.
Proszę śmiało komentować, to naprawdę motywuje do dalszej pracy.


sobota, 17 maja 2014

Prolog

Prolog
To już dzisiaj. Powiedziałam zaraz po przebudzeniu.
Dzisiaj mój pierwszy dzień w nowej szkole.
Jak tam mnie przyjmą?
Czy mnie zaakceptują?
Czy mnie polubią?
Znajdę tam przyjaciół?
Zadawałam sobie miliony takich pytań.
Bardzo się stresowałam tym co się nie długo wydarzy.
Nie wiem jak mnie przyjmą, tym bardziej, że to nowe miasto i ja jestem w nim nową osobą.
Postanowiłam odciągnąć się od tych myśli, i zacząć się szykować, bo nie wypada spóźnić się pierwszego dnia w szkole.
Wstałam i poszłam do łazienki.
Tam dokładnie rozczesałam moje długie blond włosy, po czym umyłam zęby. Podczas gdy poprawiałam makijaż, usłyszałam krzyk z dołu, to była moja mama, która kazała mi się pośpieszyć. Więc zagęściłam ruchy i zeszłam na dół.
-Co ty robisz jeszcze w piżamie?! Zapytała mama.
Popatrzyłam na swoje ciało, a je okrywała moja piżama w słoniki.
Pobiegłam pędem na górę i ubrałam moją starannie wyprasowaną czarną spódniczkę, potem założyłam białą koszulę i rajstopy. 
Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam przyzwoicie.
Na koniec cały ubiór przejechałam dłońmi jakby to miało sprawić, że będę wyglądać lepiej.
Popryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami o zapachu lawendy i zeszłam na dół.
Na dole założyłam moje czarne pantofle i wzięłam szarą torebkę.
-Rose ja będę czekać na Ciebie w samochodzie, ale się pośpiesz.
-Dobrze mamo, zaraz będę.
Mama wyszła z domu, a ja przyglądałam się w lustrze, w końcu chciałam wyglądać ładnie i estetycznie.
Wzięłam klucz i zamknęłam dom po czym poszłam do samochodu, w którym siedziała moja zniecierpliwiona mama.
Chwilę potem siedziałam już w samochodzie i zapinałam pas.
-Możemy już jechać. Powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy. I w tej chwili mama uruchomiła silnik samochodu i ruszyła.
Przez całą drogę byłyśmy skupione, ja na tym jak będzie w nowej szkole, a mama na jeździe.
Po dwudziestu minutach byłyśmy już na miejscu.
Słońce świeciło mi po oczach, a ja właśnie odpinałam pas i trzymałam rękę na klamce.
Pożegnałam się z mamą i pociągnęłam za klamkę po czym wysiadłam z samochodu zamykając za sobą drzwi.
Stałam właśnie przed szkołą.
Na parkingu stało wiele aut uczniów, a obok nich rozmawiający uczniowie.
Rozglądałam się i jakoś specjalnie nie zwracano na mnie uwagi, chwilę potem zadzwonił dzwonek i weszłam do szkoły.





Okej to był prolog.
Pierwszy rozdział dodam jak będzie 7 komentarzy.


Proszę o komentarze, one naprawdę motywują do dalszej pracy.
Mam nadzieję, że się podoba :)